Pałac Królewski w Bangkoku |
Witam wszystkich, którzy odwiedzają mojego bloga :)
Dawno mnie tu nie było, a to z powodu wakacyjnego wyjazdu do cudownej Tajlandii. Spędziliśmy 3 cudowne tygodnie w tym pięknym kraju. W tym poście podzielę się z Wami moimi wrażeniami, praktycznymi radami i miejscami, które warto odwiedzić.
Wat Pho |
Zacznę od początku, jeszcze od planowania naszej wycieczki w Polsce. A więc po długich dyskusjach z mężem, kiedy i gdzie dokładnie chcemy wyruszyć, zaczęliśmy szukać dobrych ofert lotów. Nie polecę Wam jakieś konkretnej wyszukiwarki, czy strony, ze względu na to, że szukałam dosłownie po całym necie, wpisując "tanie loty Tajlandia". Mam polubione kilka stron na fb typu "tanie latanie", jednak ciężko mi coś tam znaleźć, ponieważ nawet jeżeli pojawiają się jakieś fajne oferty, to znikają w mgnieniu oka, a jednak trzeba troszkę czasu na załatwianie spraw urlopowych, czy zakupów przed taką podróżą.
Bilety mieliśmy z Warszawy do Bangkoku i z powrotem. Lecieliśmy tureckimi liniami Turkish Airlines, z jedną przesiadką w Stambule. Co do samych linii - to gorąco polecam, nie mam żadnych zarzutów. Wygodne, nowoczesne samoloty, miła obsługa, bardzo dobre jedzenie :)
Nasze wakacje przepadały na porę deszczową w Tajlandii, dlatego mieliśmy troszkę obaw co do pogody (moją największym zmartwieniem było, że wrócę nieopalona ;) Na szczęście żadne obawy nie spełniły się - pogoda była cudowna. Przez 3 tygodnie, które tam spędziliśmy padało 3 - 4 razy, z czego tylko jeden dzień był taki, że padało prawie cały czas, a reszta to był przyjemny deszczyk najczęściej już wieczorem 1-2 h. Za to przez to, że nie był to typowy sezon turystyczny, było dużo mniej ludzi na plażach, a wycieczki kosztowały 15-30% taniej ;)
Bangkok
Pierwszym naszym przystankiem był Bangkok. Zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia :) Raczej pierwszy dzień spędzony w stolicy Tajlandii wywołał u Nas negatywne emocje, niż zachwyt. Już mówię dlaczego.
A więc, odpocząwszy po długim locie, wybraliśmy się na zwiedzanie. Hotel mieliśmy w samym centrum, niedaleko Pałacu Królewskiego i innych zabytków. A więc postanowiliśmy, że przespacerujemy się do tych głównych atrakcji. Po drodze dziesiątki kierowcy tuk - tuków zachęcali Nas, bardzo atrakcyjnymi ofertami na zwiedzanie miasta właśnie z nimi (np. City Tour za 3 zł). Już dobrze nagrzani słońcem, ulegliśmy w końcu jednemu z kierowców na taką wycieczkę po głównych atrakcjach i powrotu na miejsce z którego wyruszaliśmy.
I to był wilki błąd, który położył kres naszemu dobremu nastrojowi na ten dzień. A więc, na sam początek poprosiliśmy tego kierowcę, żeby zawiózł Nas do jakiegoś miejsca gdzie moglibyśmy tanio i dobrze zjeść. No to Pan kierowca zawiózł Nas do restauracji w której ceny były 3 razy większe, niż w restauracji naszego hotelu! W tym momencie już zaczęliśmy coś podejrzewać, że coś będzie nie tak z tą wycieczką. Oczywiście nie jedliśmy w tej restauracja, mówiąc mu wprost, że te ceny są nie do przyjęcia. Niestety był to dopiero początek niemiłych niespodzianek od naszego przewodnika.
Po ok. 2 h. "wycieczki" zwidzieliśmy z 5 sklepów z pamiątkami (gdzie zwykły magnes na lodówkę kosztował $5, na straganach taki sam 3 zł), garniturami i t.p. A do tego jedną malutką świątynię (że nie tylko sklepy nam pokazał). Kiedy po 2 albo 3 sklepie, zaczęliśmy go pytać, kiedy już będzie tego koniec, mówił, że "jeszcze tylko jeden", ponieważ za to, że on przywozi turystów do tych sklepów, kierowca dostaje kupony na benzynę.
Proponując mu pieniądze za "normalną wycieczkę", kategorycznie ich nie chciał, praktycznie błagał, żebyśmy poszli do jeszcze jednego sklepu, żeby mógł dostać ten kupon. Co on robił z tym paliwem doprawdy nie zrozumieliśmy, jeżeli woli go od pieniędzy (przecież rodzinę nie przekarmisz benzyną!). Kończąc już ten wątek kierowców tuk - tuków, powiem tylko tyle, że tego dnia nie zobaczyliśmy prawie nic z zamierzonego, zdenerwowani, głodni i przegrzani wróciliśmy do hotelowego basenu. To była pierwsza i ostatnia przejażdżka tym środkiem transportu i naprawdę nie polecam nikomu.
Jeszcze nieświadomi tego, w co wpakowaliśmy :) |
Drugi i trzeci dzień w stolicy były bardzo przyjemne, dużo zwiedziliśmy, spacerowaliśmy, próbowaliśmy pyszne tajskie jedzenie.
Huge Buddha |
Leżący Buddha What Pho |
Z praktycznych rad: bardzo polecam zainstalować sobie aplikację Grab Taxi - bardzo tanie i wygodne taksówki w Bangkoku. Jeszcze nie wiedząc o niej, wzięliśmy taksówkę na lotnisku i za podroż do naszego hotelu zapłaciliśmy 800 thb + 100 za autostradę. Za tę samą podroż z Grab Taxi zapłaciliśmy 500 thb (razem z autostradą). Tak że naprawdę polecam :)
Nie bójcie się jeść na ulicznych straganach - jedzenie bardzo smaczne i nigdy nie mieliśmy po nim żadnych problemów żołądkowych. Jest bardzo tanie ( za takie same danie w restauracji zapłacisz 2 razy drożej), a uliczne knajpki czy zwykłe stragany często też mają stoliki, gdzie spokojnie można zjeść posiłek :)
Lody kokosowe |
Pamiętacie, że za każdy wyciąg z bankomatu trzeba zapłacić 220 tbh. Tak że najlepiej zabrać ze sobą walutę w gotówce.
Zawsze targować się, nieważne czy to będzie jedzenie, czy koszulka, czy wycieczka :)
Jeżeli jesteście w Bangkoku kilka dni, warto rozpatrzeć jednodniową wycieczkę poza miasto. W mieście jest dużo małych "biur podróży", które zaproponują rożne warianty. My wybraliśmy się na pływający targ. Można też odwiedzić piękne parki narodowe albo świątynie.
Floating Market |
Floating Market |
Floating Market |
Podsumowując pobyt w Bangkoku, mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony ulicy miejscami były brudne, tłoczno, straszne korki, śmierdzi kanalizacją, no i te nieszczęsne tuk - tuki :) Ale z drugiej strony - przepiękna architektura, zupełnie coś innego, niż w Europie, wspaniali ludzie i przepyszne jedzenie. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że jesteśmy zadowoleni z wyjazdu i na pewno wrócimy, chociażby dla cudownego jedzenia :)
Pad Thai |
Sok z granatu |
Kolejna część naszej Tajskiej przygody - w kolejnym poście :)
W razie jakichkolwiek pytań - serdecznie zapraszam do zadawania ich komentarzach tutaj albo na moim instagramie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz